poniedziałek, 13 maja 2013

Przyjaciel.

Stałam na peronie 9 i 3/4 w towarzystwie niebieskowłosego chłopca i jego babci.Miał na imię Teddy.Na dworcu pokazał mi jak tu się dostać.Nigdy nie wpadłabym na pomysł , że przejście jest ukryte.Na początku miałam obawy , biegnąc myślałam , że się roztrzaskam.Ale postanowiłam mu zaufać.Może to mój nowy przyjaciel ? Teddy stał się dla mnie przewodnikiem po świecie czarodziejów.Koło mnie stał wielki kufer , pełen dziwnych rzeczy.Tydzień temu pomógł mi je kupić niejaki gajowy Hogwartu.Hagrid z początku wydał mi się olbrzymem , miałam ochotę zapytać go czemu jest wyższy od innych , ale powstrzymałam się.Okazał się bardzo miły i pomocny , choć jego wygląd wcale na to nie sugerował.Z jego pomocą kupiłam kociołek , książki , szatę , ingrediencje i ... różdżkę.Ona najbardziej mnie ciekawiła , moc zawarta w niej i to w jaki sposób z takiego patyka może uwalniać się tyle energii.Pan Ollivander pokazywał mi różne różdżki i kazał mi nimi machać.Wciąż nie mam pojęcia co to miało na celu.Gdy machnęłam tą , wykonaną z leszczyny , 12 i 3/4 cala z piórem feniksa z jej końca wydobył się różnokolorowy snop iskier.Wtedy Ollivander powiedział mi , że to ta.
Teddy był dużo wyższy ode mnie.Cały czas się uśmiechał.Nie rozmawialiśmy.Jego babcia , pani Andromeda  również nie odzywała się do mnie.Czułam się niepewnie w ich towarzystwie.Nie było ze mną Hagrida , bo jak tłumaczył '' Cholibka dostałem nowe sklątki i muszę się nimi zając , nim cały Hogwart podpalą ''. Nie mam pojęcia co to te sklątki i chyba nie chcę wiedzieć.
-Choć . - powiedział Teddy i pociągnął mnie za sobą.W ostatnim momencie chwyciłam kufer i poszłam za nim.Zaprowadził mnie do grupy osób.Właściwie to dużej grupy.Każde dziecko stało ze swoimi rodzicami.Tylko ja byłam samotna w tym tłumie , niby samotne drzewo na wzgórzu.No ale przecież mam Tedd'iego.Miałam tylko nadzieję , że mnie nie opuści.
-Kto to ? - usłyszałam nieznany głos.
-Aroosa. - odpowiedział Teddy.
-Wygląda jak trup. - dodał jakiś sarkastyczny głos.
-JAMES ! - krzyknął człowiek z czarnymi włosami i okrągłymi okularami na nosie.Był strasznie podobny do chłopca , więc to chyba był jego tata.
-Nic się nie stało .. - dodałam cicho , tak , że nikt mnie nie usłyszał.
-Cześć ! - powiedziała do mnie rudowłosa dziewczyna
-Jestem Lily.Miło cię poznać.
-Mi ciebie też - odpowiedziałam .Miałam nadzieję , że po złośliwym komentarzu James'a nie pojawiły się wielkie rumieńce na moich bladych policzkach.Fakt faktem - mogłam trochę przypominać trupa z czarnymi włosami i bladą cerą.Wszyscy po kolei mi się przedstawili.Hogo , Rose , James i Albus.Po chwili na dworzec przyjechał pociąg wszyscy zaczęli żegnać się z mamami , ojcami , babciami ... tylko ja nie miałam z kim.Skierowałam się do drzwi pociągu.Jakaś ręka pomogła mi wtaszczyć kufer.Skierowałam się do najbliższego , jeszcze pustego przedziału.Za mną weszli Hugo , Rose , James , Albus i Teddy.
-Gdzie Lily ? - zapytałam
-Lily zacznie się uczyć dopiero za rok - odpowiedział Albus , z uśmiechem na twarzy.Popatrzałam na Tedd'iego . On też się uśmiechał.Czyżbym znalazła przyjaciół ? Cała droga minęła na tłumaczeniu mi co i jak.Tiara przydziału , eliksiry , Zakazany Las ... To wszystko wydawało się takie interesujące , czułam się jak we śnie , prowadzona chwilą , czasem nieobecna.
Tak oto właściwie zaczęła się moja historia.
Przygoda z magią.

1 komentarz:

  1. Wow, to opowiadanie o niebo lepsze niż poprzednie, widzę, że zaczynasz się rozkręcać : )

    OdpowiedzUsuń